UWAGA! przeglądasz archiwalną wersję strony schroniska! Aby przejść na nową stronę kliknij tutaj.
GODZINY ADOPCJI:     WTOREK, ŚRODA, CZWARTEK: 12 - 16
SOBOTA, NIEDZIELA: 10 - 14
PONIEDZIAŁEK, PIĄTEK: ZAMKNIĘTE DLA ODWIEDZAJĄCYCH
WŁASNE ZWIERZĘ MOŻNA ODEBRAĆ CODZIENNIE 8 - 16

 



« Powrót

Bilbo



 
 
 
 
 
Data szczęśliwego zakończenia:

2014.11.07
 
 


OPIS:

10 grudnia 1994 roku

Była wówczas sobota i piękna, słoneczna pogoda. Wybrałam się do schroniska – chciałam tylko zobaczyć, czy przypadkiem nie ma jakiegoś psiaka podobnego do mojego poprzedniego przyjaciela, który niespodziewanie odszedł za tęczowy most niecałe 3 tygodnie wcześniej. I zaczął się szereg zbiegów okoliczności, które doprowadziły do tego, że jednak adoptowałam od razu tego dnia Bilba. Po pierwsze akurat wtedy wysadził łepek z budy, był wyraźnie nami zainteresowany, miał taką fajną rudą, szorstkowłosą mordkę bardzo podobną do mordki poprzedniego pieska i wesołe, łobuzerskie spojrzenie! Mieliśmy obydwoje szczęście, że w tym momencie go zauważyłam - poza pyszczkiem był zupełnie inny niż poprzedni psiak i na pewno nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby pokazał się od razu w całości! Później jak już podjęłam decyzję, że go wezmę, okazało się, że ma dopiero niecały rok, a ja szukałam dojrzałego psa - ale był już wyjęty z boksu i nie miałabym serca go zostawić. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji, okazało się, że jest bardzo grzeczny i mądry, pomimo młodego wieku nigdy nic nie nabroił w domu, chociaż musiał zostawać sam przez wiele godzin. Z pierwszego dnia najlepiej pamiętam, jak błysnęły mu oczy w momencie, kiedy jeszcze w gabinecie weterynaryjnym moja mama wyciągnęła z torby smycz i jak bardzo cieszył się potem ze spaceru, po spuszczeniu ze smyczy dosłownie fruwał w powietrzu! Bardzo polubił jazdę samochodem, siedział z taką dumną miną, jakby chciał pokazać że to on jest właścicielem a ja tylko jego kierowcą. Na początku usiłował też wsiadać do autobusów, możliwe że dlatego się komuś zgubił. Jedynym problemem był paniczny lęk przed weterynarzem, który został mu do dzisiaj.



10 grudnia 2011 roku

Od tamtej chwili mija właśnie 17 lat. Dużo się przez te lata zmieniło, ale Bilbo jest dziś nadal ze mną! Przeżyliśmy razem wiele, trudno zliczyć kilometry spacerów po lasach i polach, Bilbo je uwielbiał, tak jak i wyjazdy na wakacje na Mazury i kąpiele w jeziorach, zdarzało się też, że wyjeżdżał ze mną „służbowo” – wszyscy zawsze go chwalili za grzeczne zachowanie. Co roku przyjeżdżaliśmy razem do schroniska na wigilię z prezentami dla kolegów Bilba – parę razy Bilbo wystąpił nawet w telewizyjnej relacji z wigilii! Prawie pięć lat temu adoptowałam ze schroniska suczkę Nolę – sąsiedzi śmiali się, że 13-letni wówczas Bilbo odmłodniał przy niej jak prawdziwy starszy facet! Zresztą imię Bilbo dałam mu właśnie dlatego, żeby żył tak długo jak Bilbo Baggins (ci co czytali Władcę Pierścieni wiedzą o co mi chodzi). Teraz Bilbo jest już psim staruszkiem, mniej więcej w styczniu skończy 18 lat, niestety w ciągu ostatniego roku pogorszył mu się bardzo wzrok, ma kłopoty z tylnymi łapkami, było też trochę problemów z sercem, ale dostał leki i wszystko jest dobrze. Na szczęście apetyt mu ciągle dopisuje. W rocznicę adopcji ze schroniska jak zwykle dostał tort z mielonej wołowiny z marchewką! Myślę, że mój staruszek chciałby przy tej okazji powiedzieć ludziom, żeby nie bali się adopcji piesków ze schroniska. On jest najlepszym dowodem, że można w ten sposób znaleźć wspaniałego przyjaciela na wiele, wiele lat…

Trzy pierwsze zdjęcia były zrobione w ciągu pierwszych kilku miesięcy po adopcji (zdjęcie na polnej drodze było zrobione w maju 1995 roku podczas pierwszego wyjazdu na Mazury). Zdjęcie z tortem było zrobione dokładnie 2 lata temu – jak widać była to 15-ta rocznica. A zdjęcie w wodzie było zrobione tego lata – nie chce się już staruszkowi pływać w jeziorze, ale lubi jeszcze pochodzić sobie po wodzie :)






GALERIA ZDJĘĆ:



Wizyt: 4110