trzyletnia tułaczka STEFANA
STEFAN zaginął 3 lata temu podczas przeprowadzki. Jego „ludzka” rodzina szukała go przez cały ten czas, ale drogi ich niestety nie skrzyżowały się…
Stefan w międzyczasie pracował na swoje utrzymanie na parkingu, niektóre osoby, które przychodziły na parking po swoje samochody wyjątkowo Stefanowi nie przypadały do gustu, usiłował więc je przeganiać. W końcu nie po to pracował na parkingu aby pod jego obecność jacyś obcy ludzie wyprowadzali pilnowane przez niego samochody. Jednak ”ci od samochodów” nie chcieli docenić zaangażowania i pracowitości Stefana. I tak Stefan, na chwytaku trafił do schroniska przywieziony przez służby miejskie. Malutki Stefan skulił się i schował za szafkę w gabinecie weterynaryjnym. Przez parę dni, no może nie dni, ale kilkanaście godzin był biednym psiakiem. Ale przecież Stefan zna swoją wartość, a poza tym jest psem czynu i cały czas na służbie. Tak więc malutki Stefan stał się przykładnym psem stróżującym, pilnującym i obronnym. Był najważniejszy w schronisku - przecież od niego zależał porządek i bezpieczeństwa. No i jeszcze "dorabiał" jako kasjer.
W dniu wczorajszym (19 kwietnia) Stefan znalazł się ponownie w „swojej ludzkiej rodzinie”. Ze schroniska odszedł gorąco żegnany i z honorami został odwieziony do domu. Przecież na to zapracował i zasłużył.
Jeszcze dzisiaj Stefan był trochę oszołomiony tym co się wydarzyło, ale powoli zaczyna wierzyć w swoje szczęście. Dziękujemy Pani DOROCIE PASTUSIAK i jej córce za wytrwałość w poszukiwaniu Stefana.
Szukajcie więc a znajdziecie !
Ucałowania dla Stefana od nas wszystkich.
STEFAN zaginął 3 lata temu podczas przeprowadzki. Jego „ludzka” rodzina szukała go przez cały ten czas, ale drogi ich niestety nie skrzyżowały się…
Stefan w międzyczasie pracował na swoje utrzymanie na parkingu, niektóre osoby, które przychodziły na parking po swoje samochody wyjątkowo Stefanowi nie przypadały do gustu, usiłował więc je przeganiać. W końcu nie po to pracował na parkingu aby pod jego obecność jacyś obcy ludzie wyprowadzali pilnowane przez niego samochody. Jednak ”ci od samochodów” nie chcieli docenić zaangażowania i pracowitości Stefana. I tak Stefan, na chwytaku trafił do schroniska przywieziony przez służby miejskie. Malutki Stefan skulił się i schował za szafkę w gabinecie weterynaryjnym. Przez parę dni, no może nie dni, ale kilkanaście godzin był biednym psiakiem. Ale przecież Stefan zna swoją wartość, a poza tym jest psem czynu i cały czas na służbie. Tak więc malutki Stefan stał się przykładnym psem stróżującym, pilnującym i obronnym. Był najważniejszy w schronisku - przecież od niego zależał porządek i bezpieczeństwa. No i jeszcze "dorabiał" jako kasjer.
W dniu wczorajszym (19 kwietnia) Stefan znalazł się ponownie w „swojej ludzkiej rodzinie”. Ze schroniska odszedł gorąco żegnany i z honorami został odwieziony do domu. Przecież na to zapracował i zasłużył.
Jeszcze dzisiaj Stefan był trochę oszołomiony tym co się wydarzyło, ale powoli zaczyna wierzyć w swoje szczęście. Dziękujemy Pani DOROCIE PASTUSIAK i jej córce za wytrwałość w poszukiwaniu Stefana.
Szukajcie więc a znajdziecie !
Ucałowania dla Stefana od nas wszystkich.
Hosting naszej strony zapewnia Ogicom